A miało być tak pięknie…
Człowiek chciał spokojnie skorzystać z krótkiego narciarskiego urlopu.
A tu w dniu 3.01.2019 r. gruchnęła w mediach wiadomość, że Zarząd ST3 Offshore złożył wniosek o ogłoszenie upadłości spółki oraz wniosek o umorzenie postępowania restrukturyzacyjnego.
No i się zaczęło…
Nie powiem, że jestem jakoś specjalnie zaskoczony takim obrotem sprawy.
Nie jestem.
Dlatego też, postaram się – oczywiście o ile masz dłuższą chwilę (postaram się to zrobić w dużym skrócie, ale problematyka jest wielowątkowa) – przeanalizować najważniejsze zagadnienia związane z tym tematem i aktualnym stanem postępowania.
Warto przecież wyrobić w tej sprawie swoje zdanie 🙂
MEDIA I OFICJALNE KOMUNIKATY
Od razu po powrocie z gór starałem się prześledzić pojawiające się oświadczenia i publikacje, zwłaszcza w świetle wiedzy, którą mamy od rozpoczęcia postępowania restrukturyzacyjnego.
Z tego co widzę wszystkie media opierają się na tym samym oficjalnym komunikacie, udostępnionym przez samą spółkę (jedynie niektóre analizują temat bardziej szczegółowo, np. red. Gazety Wyborczej).
Co ciekawe na oficjalnej stronie www.st3-offshore.com nie ma żadnego śladu w tej sprawie. W dziale aktualności ostatnim wpisem jest informacja, że spółka została laureatem konkursu „Honorowy PracoDawca 2018/2019” (wpis jest z dnia 11.09.2019 r.).
Brzmi jak dość kiepski żart, albo co najmniej oznaka nieprofesjonalizmu.
W każdym razie podstawowe przesłanki decyzji spółki chyba można podsumować tak, jak zostało to opisane w treści „Informacji dla pracowników Spółki” z dnia 3.01.2020 r.:
Z drugiej strony na oficjalnej stronie owego przyszłego inwestora (Agencji Rozwoju Przemysłu) pojawił się oficjalny komunikat medialny, w którym Agencja stara się wyjaśnić przyczyny odstąpienia od umowy zawartej z ST3 Offshore i Mars FIZ (przedwstępnej warunkowej umowy nabycia przedsiębiorstwa zawartej we wrześniu 2019 r.).
Agencja twierdzi stanowczo, że w procesie potencjalnego przejęcia ST3 Offshore nie uzyskano pozytywnego wyniku testu prywatnego inwestora, a inwestycja obarczona jest również wysokim ryzykiem uznania jej za niedozwoloną pomoc publiczną, a w konsekwencji – brak jest ekonomicznych podstaw do zaangażowania jakichkolwiek środków finansowych w tej sprawie.
Wypada mi zatem odnieść się do niektórych argumentów przedstawianych w tym komunikatach, bo są one – mówiąc delikatnie – co najmniej nieprecyzyjne 🙂
PIERWSZE ZASTRZEŻENIA
Już na pierwszy rzut oka wydaje się, że oba stanowiska „trochę” do siebie nie pasują.
St3 Offshore powołuje się na to, że to postanowienia Sędziego Komisarza „pozbawiły spółkę jedynych realnych możliwości pozyskania dodatkowych środków zewnętrznych, niezbędnych nie tylko dla zakończenia postępowania restrukturyzacyjnego, ale i dla jej dalszego funkcjonowania”.
Hmmm…
Tyle tylko, że te środki zewnętrzne miały pochodzić od Agencji, która nie przerzuca w żadnym miejscu odpowiedzialności na jakiekolwiek sądowe orzeczenie (w myśl zasady „ach te złe sądy”), lecz po prostu opiera swoją decyzję o „brak biznesowego uzasadnienia zaangażowania kapitałowego”.
Różnica w argumentacji jest zatem dość istotna.
Ubolewam też mocno nad brakiem rzetelności w dalszej informacji kierowanej przez ST3 Offshore do swoich pracowników.
Zacznę może od krótkiego przypomnienia, że funkcjonowanie każdego przedsiębiorstwa na rynku silnej konkurencji musi być oparte o zdrowy i rozsądny fundament organizacyjny, dobre zarządzanie, wykorzystywanie posiadanych zasobów osobowych i majątkowych, a także rzetelnie prowadzony proces sprzedaży wytwarzanego produktu (towaru lub usług) oraz właściwie prowadzony proces realizacji przyjętych zamówień (zarówno pod kątem jakości, jak i terminowości).
Te elementy na pewno nie działały w spółce ST3 Offshore optymalnie w okresie kilku ostatnich lat i wbrew twierdzeniom przedstawicieli spółki brakowało przekonujących sygnałów, żeby coś mogło się zmienić w najbliższym czasie, nawet po skutecznym zakończeniu restrukturyzacji.
Nie jest zatem tak, że wstępne przyjęcie układu przez wierzycieli w czerwcu 2019 r. (kto by przecież nie chciał otrzymać swojej wypracowanej wierzytelności w proponowanej wysokości 70-100 %, niezwłocznie po prawomocnym zatwierdzeniu układu i to w przypadku nieustannie grożącej upadłości dłużnika), a następnie jego zatwierdzenie przez Sąd restrukturyzacyjny 26 listopada 2019 r. uczyniło w przedsiębiorstwie jakąkolwiek odwilż.
Przeciwnie – sposób w jakim sprawę prowadzili właściciele i reprezentanci spółki wskazywał na brak realnych pomysłów i porządnej strategii odbudowy potencjału tej firmy zwłaszcza na wymagającym i trudnym rynku offshore.
Oczywiście, teoretycznie łatwiej szuka się zamówień przedsiębiorstwu, które nie jest w restrukturyzacji, niż temu, który ma wszczęte takie postępowanie. Ale przecież formalnoprawny status firmy to nie jedyne i nie najważniejsze kryterium oceny jej rzetelności i wiarygodności. Zwłaszcza wtedy, gdy firma ma państwowy charakter, a duże znaczenie dla ustalania kierunku rozwoju lub obsady kadr mają często instrumentalne i nie zawsze do końca merytoryczne decyzje polityczne.
Dlatego też, co chcę podkreślić, żadne postanowienie Sądu restrukturyzacyjnego czy też Sędziego komisarza na tym etapie sprawy nie miało i nie mogło mieć decydującego wpływu na działalność firmy ST3 Offshore.
Przyczyny kryzysu i niewypłacalności są od sądów w tej sprawie całkowicie niezależne.
DŁUGA PROCEDURA
Faktem jest, że procedura postępowania układowego ST3 Offshore nie była prowadzona w błyskawicznym tempie i w praktyce (trwając od listopada 2017 r. do chwili obecnej) wykracza poza czasowe ramy zakładane przez ustawodawcę dla tzw. przyspieszonej restrukturyzacji (tj. max. kilka miesięcy).
Na pewno wpływ na to miał poważny charakter całokształtu sprawy, tj. restrukturyzacja dużej spółki (500-osobowe zatrudnienie, spory majątek) z narastającym zadłużeniem i znaczną ilością wierzycieli (ponad 400) o różnej formie prawnej.
Już tylko te przyczyny sprawiały, że przy stosunkowo ograniczonych możliwościach kadrowych szczecińskiego Sądu upadłościowego, nawet zwykłe czynności administracyjno-techniczne (doręczenia, wezwania), a tym bardziej uzupełnienia braków formalnych lub prawidłowe ustalenia dot. wszystkich wierzytelności musiały sprawiać praktyczne problemy i przedłużały postępowanie.
Charakterystyczne było np. samo Zgromadzenie 400 wierzycieli, które odbyło się w specjalnie wynajętym w tym celu obiekcie, byłej tymczasowej siedziby szczecińskiej Opery przy ul. Energetyków. Posiedzenie trwało od rana do późnych godzin wieczornych.
Pisałem o nim zresztą TUTAJ>>>
Zgromadzenie wierzycieli w postępowaniu układowym ST3 Offshore.
Cóż, na pewno postępowanie trwało długo, ale nie stawiałbym zarzutu przewlekłości.
Okazuje się jednak, że początkowe propozycje układowe spółki (z listopada 2017 r.) początkowo zakładały realizację spłaty wierzycieli przez okres 8 kwartałów (tj. 2 lata) od dnia uprawomocnienia się postanowienia o zatwierdzeniu układu.
Tak więc, zmiana propozycji, która nastąpiła przed czerwcowym Zgromadzeniem wierzycieli, na płatność w terminie przez okres 2 miesięcy od miesiąca, w którym miało uprawomocnić się postanowienie o zatwierdzeniu układu (czyli znaczne przyspieszenie spłaty) specjalnie tego okresu nie wydłużyła.
Czyli – z punktu widzenia wierzycieli – przeciągające się postępowanie nie miało wpływu na realizację układu.
Jedyne wątpliwości miałem do procedury prowadzonej przez Sąd w okresie od lipca (czyli po przyjęcia układu przez wierzycieli) do listopada (zatwierdzenia układu). Pisałem o tym TUTAJ>>>
ST3 Offshore – podsumowanie ostatnich czynności w postępowaniu restrukturyzacyjnym
i TUTAJ>>>
Oczywiście tak długo, jak istniała szansa (czyli do 31.12.2019 r.) wypłaty uzgodnionych należności, żaden z wierzycieli nie miał wystarczającego interesu nie tylko w zaskarżeniu postanowienia o zatwierdzeniu układu, lecz nawet w złożeniu wniosku o sporządzenie pisemnego uzasadnienia do tego postanowienia.
Każda z tych czynności w praktyce uniemożliwiała uprawomocnienie się orzeczenia, a w konsekwencji utrudniała wykorzystanie złożonych do depozytu notarialnego przez Agencję Rozwoju Przemysłu niemal 40.000.000 zł na spłatę wierzytelności (o czym jeszcze niżej).
PRZEKSZTAŁCENIA WŁASNOŚCIOWE I POCZĄTEK ZACIĄGANIA POŻYCZEK
Analizując aktualny stan rzeczy nie można zupełnie oderwać się od września 2017 r., kiedy został złożony wniosek o ogłoszenie upadłości po raz pierwszy.
Doszło wtedy do podjęcia decyzji, która – moim zdaniem – zaważyła o dalszym losie spółki.
Przedstawiciele dotychczas mniejszościowego udziałowca ST3 Offshore – Mars FIZ, reprezentowanego przez MS TFI SA, którego właścicielem jest Polska Grupa Zbrojeniowa, nadzorowana ostatecznie przez Ministra Obrony Narodowej, pokusili się o nabycie większościowego pakietu udziałów w spółce przeznaczając na to zresztą dość spore środki finansowe.
Najpierw 3.10.2017 r. podniesiono kapitał spółki z kwoty 88.381.300 zł do kwoty 282.733.600 zł i zobowiązano obu wspólników (ST3 Holding GmbH z siedzibą w Berlinie oraz Mars FIZ) do odpowiedniego pokrycia swoich udziałów. Konstrukcja tego zabiegu jest dość skomplikowana i wymagałaby odrębnej publikacji. W każdym razie z treści protokołu zgromadzenia wspólników wynika, że Mars FIZ zobowiązał się m.in. do przelanie na kapitał zakładowy spółki kwoty 189.592.450 zł.
Następnie w dniu 27.11.2017 r. zgromadzenie wspólników ST3 Offshore ponownie podwyższyło kapitał zakładowy Spółki z 282.733.600 zł do 299.653.200 zł, tj. o kwotę 16.919.600 zł. Tak powstałe nowe udziały zostały przejęte przez Mars FIZ, który zobowiązał się ponownie wpłacić ww. kwotę na kapitał zakładowy Spółki.
W wyniku tych czynności Mars FIZ objął ostatecznie 4.793.064 udziały o wartości 239.653.200 zł (ok. 80 %), a ST3 Holding GmbJ 1.200.000 udziały o wartości 60.000.000 zł (ok. 20 %).
Czyli na przejęcie spółki ST3 Offshore poszło – jak dla mnie – sporo publicznych pieniędzy.
Doszło też do mocnych roszad w składzie zarządu.
Widać było wolę przeżycia kontraktu z Ørsted (ex DONG Energy) i takiego oczekiwania na „lepsze jutro”. Kłopot w tym, że na samym oczekiwaniu się skończyło i po ostatecznym wykonaniu (z reperkusjami) zamówienia dla duńskiej firmy, typowe offshorowe realizacje nie były już wykonywane (był to – o ile mnie pamięć nie myli – okres letni 2018 r.), a działalność spółki zaczęła się opierać jedynie na wpadkowych zleceniach nazwijmy to „mniejszego kalibru”.
Skończyły się również środki finansowe na pokrywanie bieżących potrzeb spółki (o uregulowaniu 50.000.000 zł zaległości dla 400 wierzycieli nie wspominając).
To chyba drugi kluczowy moment tej restrukturyzacji.
Spółka zaczęła od grudnia 2018 r. zaciągać bowiem pożyczki na pokrycie comiesięcznych kosztów działalności.
W okresie do września 2019 r. było to łącznie 8 pożyczek (na łączną kwotę ponad 38.000.000 zł) w większej części od swojego głównego udziałowca czyli Mars FIZ (tj. ponad 22.000.000 zł). Pozostali pożyczkodawcy (Polska Grupa Zbrojeniowa, Mars Finance 1 ) to powiązane z tym udziałowcem spółki, objęte oczywiście ostatecznym nadzorem Ministra Obrony Narodowej.
Co ważne, pożyczki były udzielane metodą faktów dokonanych.
Czyli ani pożyczkodawca, ani pożyczkobiorca nie pytali Sędziego komisarza (a później Rady wierzycieli) o zgodę. Zawierali sami umowę, przelewali środki (kwoty od 1.100.000 zł do 8.000.000 zł), a dopiero następnie wnioskowali o zatwierdzenie całej transakcji (w praktyce na bieżąco konsumowanej i przejadanej na bieżące potrzeby).
O uzasadnionym zakwestionowaniu tych pożyczek przez Sędziego komisarza pisałem TUTAJ >>>
Oczywiście w tym kontekście pojawia się poważny problem, o ile pożyczki nie zostaną prawomocnie zatwierdzone (bo ST3 Offshore zaskarżyło wszystkie postanowienia) i staną się nieważne, to kto przy prawdopodobnej upadłości pożyczkobiorcy zwróci je pożyczkodawcom. Pieniądze trafią przecież do masy upadłości i żadem z pożyczkodawców nie będzie miał wielkich szans na odzyskanie „zainwestowanych” środków.
Pytanie, kto ewentualnie poniesie u pożyczkodawców odpowiedzialność za takie bezzwrotne udzielenie tych pożyczek również może być ciekawe.
Dotyczy to zwłaszcza głównego wspólnika – Mars FIZ, który wydał przecież sporo również w 2017 r. przejmując większościowe udziały w stosunku do upadającej spółki.
W jakim celu? Czy tylko dla sprawdzenia się w offshorowym biznesie na zasadzie: „naprzód przygodo„?
Czy w ramach transparentności wydatkowania środków publicznych ktokolwiek kiedyś zobaczy jakiś porządny biznes plan w tym zakresie?
Kwestię niedozwolonej pomocy publicznej pominę już w tym miejscu milczeniem. Nie przekonują mnie w każdym razie oświadczenia pożyczkodawców i pożyczkobiorcy (ST3 Offshore), że pożyczki te do takiej pomocy nie należą. Obawiam się, że przedstawiciele Komisji Europejskiej będą mieli w tej sprawie zdecydowanie inne zdanie i mogą zakwestionować dokonane transakcje.
Warto zwrócić uwagę, że sama Agencja Rozwoju Przemysłu ostatecznie zauważa ten problem jako jedną z podstawowych przyczyn decyzji o niekontynuowaniu inwestycji w ST3 Offshore.
Kończąc ten wątek wypada tylko podkreślić, że orzeczenia Sędziego komisarza ostatecznie nie miały żadnego znaczenia dla Sądu restrukturyzacyjnego, który ostatecznie nie widział przeszkód w zatwierdzeniu układu, choć wiedział o zakwestionowaniu udzielonych pożyczek.
Dziwi w tej sytuacji przede wszystkim zachowanie głównego udziałowca (Mars FIZ), który podobno tylko z tej przyczyny zaprzestał wspierania swojej spółki i podważa jak się wydaje nagle sens jej dalszego funkcjonowania. Fundusz ten nie widział żadnego problemu w inwestowanie ciężkich pieniędzy w 2017 r., a także przy udzielaniu kolejnych pożyczek od grudnia 2018 do września 2019 r. A uznał, że czas na koniec przygody nastał dopiero w grudniu 2019 r. Na szczęście – po wyborach parlamentarnych, bo nie sposób tej sprawy nie łączyć z kalendarzem wyborczym, o czym również poniżej.
NOWY INWESTOR
W marcu 2019 r. kiedy było już wiadome, że spółka ST3 Offshore nie otrzyma wymarzonych zamówień zgodnych ze specyfiką zakładu (i nie realizowała ich w sumie od czerwca 2018 r.), pojawiła się nowa koncepcja.
Na scenę wszedł poważny gracz, tj. Agencja Rozwoju Przemysłu SA (ARP), zainteresowany – co jest zrozumiałe – rozwojem morskiej energetyki wiatrowej.
ARP to duża spółka Skarbu Państwa (czyli znów polityczne powiązania) podległa bodajże bezpośrednio p. Premierowi Morawieckiemu (choć gubię się już dość mocno, jako jednak niepolityk w tych zależnościach kompetencyjnych obozu rządzącego).
Rozpoczęło się w marcu 2019 r. od wspólnej deklaracji Mars FIZ i ARP o przystąpieniu do rozmów na temat zainwestowania w ST3 Offshore. Deklaracja była na tyle ambitna, że – choć brakowało konkretów i publicznego przedstawienia koncepcji działania – ST3 Offshore zmieniło wręcz warunki układu na takie, które były dla wierzycieli jeszcze korzystniejsze (spłata wierzytelności nie w okresie 2 lata, a w zasadzie 2 miesięcy od uprawomocnienia się postanowienia o zatwierdzeniu układu).
W tak pięknych okolicznościach przyrody (i niepowtarzalnych), przy zapewnieniach o pewnym dofinansowaniu, składanych przez nowy zarząd ST3 Offshore, układ został przyjęty w czerwcu 2019 r. niemal jednomyślnie 🙂
Problem w tym, że pomimo monitów i sygnalizacji istotnych wątpliwości (sam osobiście pisałem zarówno do Mars FIZ, jak i ARP) do sierpnia 2019 r. żaden z zainteresowanych podmiotów nie kwapił się z podaniem szczegółów dofinansowania.
Podwyższenie kapitału spółki i objęcie nowych udziałów przez ARP lub ich sprzedaż przez Mars FIZ na rzecz ARP wymagało dość czasochłonnej procedury. A do tego – szczegółowej analizy opłacalności biznesowej, testu prywatnego inwestora, oceny ryzyka związanego z rynkiem, restrukturyzowaną spółką, no i w zakresie tej nieszczęsnej niedozwolonej pomocy publicznej.
Nie da się tego zrobić przez 1 miesiąc.
Pisałem o tym TUTAJ >>>
ST3 Offshore – praktycznie brak szans na realizację przyjętego układu
No, ale cóż zbliżały się decydujące posiedzenia Sądu restrukturyzacyjnego (który miał zatwierdzić przyjęty w czerwcu układ), a przy okazji wybory parlamentarne.
Zainteresowane podmioty (ARP, Mars FIZ i ST3 Offshore) rzutem na taśmę stworzyły taką swoistą organizacyjną hybrydę (jak nazwał ją jeden z kolegów prawników), w której doszło do udzielania kolejnych pożyczek przez Mars FIZ oraz uzgodnienia warunków nabycia upadającego przedsiębiorstwa (pakietu większościowego) przez ARP, w ramach którego ARP zabezpieczyła w depozycie notarialnym środki finansowe mające wystarczyć na spłatę wierzycieli i szybkie wykonanie przyjętego przez nich układu.
Bardziej szczegółowo pisałem o tym TUTAJ >>>
Restrukturyzacja ST3 Offshore – czy pojawiło się światełko w tunelu?
Czyli niby dało się… choć w sposób mocno naciągany.
Wierzyciele ze zdumienia przecierali oczy i nikt nawet nie śmiał przeszkadzać w realizacji tak odważnej „strategii” działania.
ARP przedstawiła jednak tylko kilka warunków. W tym najważniejszy z nich – postanowienie o zatwierdzeniu układu wydane przez Sąd restrukturyzacyjny powinno się uprawomocnić do dnia 31.12.2019 r.
Dodam też, że jakoś nie za bardzo nadal było wiadome, co będzie się działo ze spółką ST3 Offshore później, jaki jest plan i pomysł na jej funkcjonowanie, utrzymanie 500 pracowników do 2021 roku, skąd nowe zamówienia i na czym miałaby polegać rzeczywista restrukturyzacja tego przedsiębiorstwa (aby po prostu było wydajne i dobrze prowadzone, zgodnie z rynkowymi zasadami).
Sama zapowiedź – uważam że zbyt marketingowa i nieco na wyrost – stworzenia przez ARP Grupy Przemysłu Stoczniowego (z całym szacunkiem, ale dla firm zachodniopomorskich brzmi to trochę jak budowa 1-8 promów, linia produkcyjna okrętów podwodnych, przedwyborcze budowanie zielonych stoczni, czy rychłe uregulowanie Odry do najwyższej klasy żeglowności – czyli po prostu niewiarygodnie) oraz bliżej nie określona w czasie wizja rozwoju polskiej morskiej energetyki wiatrowej to zdecydowanie za mało. Tym bardziej w konfrontacji z twardymi danymi dot. rosnącego zadłużenia spółki ST3 Offshore oraz jej bieżącymi miesięcznymi kosztami utrzymania.
A przecież restrukturyzacja, co podkreślę ponownie, ma na celu nie tylko spłatę wierzycieli, ale rzeczywiste uzdrowienie firmy.
WYBORY I KONIEC ZAINTERESOWANIA INWESTYCJĄ
Po październikowych wyborach tempo siadło…
O pierwszym posiedzeniu Sądu restrukturyzacyjnego pisałem TUTAJ >>>
A o kolejnych dwóch posiedzeniach, nieco bardziej nostalgicznie TUTAJ >>>
i z nutą minimalnie większego optymizmu TUTAJ >>>
Czyli Sąd restrukturyzacyjny ostatecznie 26.11.2019 r. zatwierdził układ i wydawało się, że nic nie stoi na przeszkodzie wypłacie należności.
Wierzyciele ponownie nie mogli uwierzyć swojemu nadchodzącemu szczęściu 😉
Tyle tylko, że emocje dość szybko ostudził sam główny inwestor, czyli ARP, która jako pierwsza złożyła wniosek o uzasadnienie wydanego postanowienia.
W konsekwencji – Mikołaja nie było…
Postanowienie wraz z pisemnym uzasadnieniem zostało doręczone ARP w dniu 27.12.2019 r.
Skutek aktywności ARP jest taki, że prawomocność tego postanowienia (i to niezależnie czy ARP złożyłaby zażalenie w 2-tygodniowym terminie do dzisiaj tj. 10.01.2020 r., czy jednak nie) nie nastąpiła do dnia 31.12.2019 r.
Inaczej mówiąc, to że nie doszło do wykonania umowy zawartej z Mars FIZ i ST3 Offshore, wynika wprost z zachowania ARP, a nie z orzeczeń sądowych.
Pytanie podstawowe dlaczego?
Oficjalne komunikaty ST3 Offshore i ARP są w tym zakresie, jak pisałem wyżej, ze sobą niezgodne.
Dość powiedzieć, że gdyby ARP chciała, to przy postanowieniu o zatwierdzeniu układu, mogłaby (nie oglądając się na wątpliwości co do ryzyka, testu prywatnego inwestora, niedozwolonej pomocy publicznej – na co nie powoływała się we wrześniu podpisując umowę) przedłużyć okres umowy, nie składać zażalenia i umożliwić skorzystanie ze środków zebranych na depozycie.
Brak konsekwencji jest w tej sprawie dosyć jaskrawy. No, chyba że ktoś mnie przekona, że zachowanie ARP jest uzasadnione.
Wygląda po prostu na to, że zmieniła się tzw. wola polityczna, która przed wyborami nakazywała zachować chyba co najmniej pozory walki (choć nie mogę wykluczyć, że poza pozorami niektórzy może i mieli większe zacięcie), ale po wyborach tej woli już zabrakło. Zwłaszcza na od początku grząskim gruncie związanym z trudnym położeniem ST3 Offshore.
DALSZE KROKI
Nie jest tajemnicą, że spółka ST3 Offshore nie pozyskała w 2019 r. żadnych istotnych nowych zamówień (oprócz dwóch większych, które nie są jednak wystarczające do bieżącego pokrycia kosztów funkcjonowania i z których zakończeniem będą teraz poważne problemy). Spółka nie ma środków na pokrycie należności publicznoprawnych (podatki, ZUS), wynagrodzeń i innych bieżących opłat. O spłaceniu wierzytelności i to na warunkach w przyjętym przez wierzycieli i zatwierdzonym przez Sąd restrukturyzacyjny układzie może w ogóle zapomnieć. Tym bardziej, że w styczniu powinna równolegle zacząć spłatę pierwszych pożyczek z łącznej kwoty 38.100.000 zł.
Łączny poziom zadłużenia będzie aktualnie pewnie wyższy niż 90.000.000 zł.
Spółka nie jest w stanie funkcjonować na rynku samodzielnie co najmniej od kilkunastu miesięcy i powiększa swoje zadłużenie.
Jeżeli dodać do tego brak trwałości projektu europejskiego (utrzymania zatrudnienia na poziomie 500 osób w okresie do 2021 włącznie), to obowiązek zwrotu dofinansowania wraz z karami umownymi i odsetkami jest niemal pewny. Podwyższy to zadłużenie o kolejne 120.000.000 zł.
Razem daje to bagatela co najmniej 210.000.000 zł.
Stąd też nie dziwi wcale złożenie przez zarząd wniosku o ogłoszenie upadłości, takiej upadłości na początek roku (jak w moim tytule).
Sąd nie rozpozna tego wniosku jednak szybko.
W pierwszej kolejności trzeba bowiem uporać się z postępowaniem restrukturyzacyjnym, które – co naturalne – nie ma już dalej sensu. W tym celu spółka złożyła również wniosek o umorzenie tego postępowania i to orzeczenie powinno nastąpić w najbliższym czasie.
Dopiero po uprawomocnieniu się postanowienia o umorzeniu postępowania restrukturyzacyjnego Sąd powinien przystąpić do oceny okoliczności i zasadności ogłoszenia upadłości.
Moim zdaniem będzie to raczej formalność, ale może potrwać od paru tygodni do paru miesięcy.
Po ogłoszeniu upadłości, spółka utraci możliwość samodzielnego zarządzania majątkiem i obowiązki zarządu przejmie syndyk, który pod nadzorem nowopowołanego Sędziego komisarza będzie dążył do…
Ale na dzisiaj chyba wystarczy 🙂
Do kolejnych etapów postępowania upadłościowego na pewno jeszcze wrócę.
I tak szanuję to, że dotarłeś lub dotarłaś do tego momentu. Dziękuję.
Zapraszam oczywiście do dyskusji w komentarzach pod publikacją.
{ 7 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Panie Patryku.
A o czym tu dyskutować.
Dopóki widziano polityczny interes dopóty pompowano w spółkę ogromne kwoty. Po wyborach zmieniła sie wizja i firma poszła na odstrzał. A razem z nią niestety wielu wierzycieli.
Nie nauczyli sie niektórzy z historii najnowszej ze mieszanie sie panstwa do biznesu nigdy biznesowi na dobre nie wychodzi. Oczywiscie sa tacy co na tym zarobili, ale region stracił bardzo.
Szkoda ludzi. Szkoda firmy. Szkoda szansy. Trzeba mocno sie przypatrywac jaki majstetsztyk wymyślą Panowie z GD. Aby rozgrabic to co pozostało.
Niestety, podzielam zdanie, że polityka to bardzo prawdopodobny czynnik w scenariuszu wydarzeń ostatnich miesięcy. Szkoda regionu…
A co oznacza skrót „Panowie z GD”? Z „Gdańska”, „Gdyni”, czy „Generalnej Dyrekcji”? 🙂
Pozdrawiam,
Oczywiście udało się doczytać do końca, ale końcówka jak w prawdziwym thilerze: „… Sędziego komisarza będzie dążył do…” 🙂
Tak się zastanawiam co teraz (wróżąc z fusów lub noworoczna moda na przepowiednie na rok 2020); czy wygra idea budowy Polskich farm wiatrowych na morzu, czy ktoś jeszcze na tym zarobi? Albo powstanie taki miraż, czyli sprzedaż ST3 i z uzyskanej kwoty spłacić priorytetowe zobowiązania (ZUS, podatki, UE – rząd spłaci z zaległych podatków to co brakuje), i otworzyć nową spółkę w Szczecinie. A wierzyciele … trudno się mówi. I posypać to wszystko polityką.
Dziękuję za komentarz. Wszyscy jesteśmy ciekawi, jaki jest ostatecznie pomysł właścicieli i kto udzieli odpowiedź na pytanie „co dalej?”. Obawiam się tylko, że nie ma chyba jak na razie konkretnego planu…
Trudno się to czyta.
Zwłaszcza że mowa o naszych (budżetowych) środkach finansowych.
Jak dużo możemy jeszcze stracić?
Jest to niewątpliwie scenariusz na horror z tragicznym zakończeniem.
Na początku piękne plany następnie katastrofa i napięcie stopniowo wzrasta.
Nasuwa mi się nieodparte skojarzenie z nałogowym hazardzistą, który po początkowym drobnym sukcesie zaczyna tracić najpierw zarobione pieniądze, potem własne oszczędności, potem rodziny, potem pożyczone, potem ……..
Najgorsze jest to że cała ta historia była do przewidzenia i wiele rozsądnych i doświadczonych osób o takim finale przestrzegało.
Wygląda na to że jednak jak uczy historia…..
Pozdrawiam i dziękuję za obiektywizm.
Darku, rzeczywiście cała historia tego przedsiębiorstwa to ciekawy przypadek do analiz biznesowych i prawnych. Szkoda, że za dużo nietypowych operacji zrobiono na żywym organizmie. Kolejnych już raczej nie przetrwa w tej konstrukcji. Na dniach opiszę dalszy plan działania zwłaszcza pod kątem losu pracowników, pozdrawiam
Panie Patryku.
Oczywiście że ludzi szkoda najbardziej. Sam mam kolegę, który tam jeszcze pracuje.
Natomiast najbardziej szokujące w tej całej historii jest to jak za gigantyczne pieniądze zbudowaliśmy sobie ogromną supernowoczesną fabrykę, która może produkować niesamowite, fascynujące , zapierające dech w piersiach , …nikomu niepotrzebne konstrukcje.
Jeszce raz pozdrawiam i dziękuję za te bardzo cenne artykuły.
Jest Pan rzeczywiście jedynym źródłem piszącym o tej sprawie całą prawdę , obiektywnie , ze szczegółami a także niezbędnymi wyjaśnieniami (dla zwykłego człowieka) , co do prawnych zawiłości , sztuczek i wybiegów.
Pozostaję mimo wszystko w nadziei , że dzięki tej wiedzy, najbardziej dociekliwi Pańscy czytelnicy będą mogli zrozumieć przyczyny tej spektakularnej katastrofy. Mam również nadzieję że być może w przyszłości , wypłyną z z tej nauki w końcu jakieś pożyteczne skutki dla naszego kraju.