Jaka na razie, niezależnie od pogłębiającego się kryzysu związanego z epidemią większość firm branży gospodarki morskiej i przemysłu jachtowego jakoś sobie radzi i funkcjonuje nadal, choć już trochę bardziej w ramach biznesowej inercji…
Oczywiście wyjazdy i spotkania kadry menadżerskiej są ograniczone do minimum. Wiele osób wykonuje prace w sposób zdalny. Działy księgowe z niepokojem patrzą na zbliżające się terminy płatności stałych kosztów i opłat publicznoprawnych, ufając w terminowość spłaty zobowiązań przez klientów.
Mistrzowie produkcji i kadry liczą osoby (pracowników, rzemieślników, a także zleceniobiorców), którzy zostają im do dyspozycji (choroba, opieka nad dziećmi, kwarantanna). Zapasy niezbędnych materiałów kończą się na magazynie. Niepewny jest los dostawcy, który je importuje.
To tylko niektóre z bieżących problemów.
Podstawowe zagrożenia to przerwanie łańcucha dostaw (zarówno dla stoczni produkcyjnych, jak i remontowych, ale także szeregu podmiotów współpracujących i podwykonawczych), ograniczanie zamówień ze strony dotychczasowych kontrahentów, kwarantanna części załogi, ograniczenia w swobodnym poruszaniu się (zwłaszcza międzynarodowym), czy wręcz zamknięcie części lub całego przedsiębiorstwa.
Planowanie procesów biznesowych i zarządzenie ryzykiem w branży to z dnia na dzień coraz większe wyzwanie. A zagadnień związanych z bieżącą oceną sytuacji jest cała masa. Zwłaszcza z uwagi na pogłębiający się niepokój i stan niepewności.
Chciałbym dzisiaj zwrócić Twoją uwagę na aspekty realizacji umów stoczniowych w tym trudnym okresie, pewne warianty oraz reguły interpretacyjne, które mogą mieć zastosowanie w konkretnych sytuacjach i mogą pomóc w zapobieganiu potencjalnych sporów.
PRACE USTAWOWE?
Na wstępie kilka uwag natury ogólnej.
Niestety omawianej kwestii ustawodawca nam za bardzo nie pomaga.
Do tej pory, w życie weszła w zasadzie tylko jedna specustawa (Ustawa z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych. Wprowadza ona dodatkowe uprawnienia i obowiązki zarówno dla pracodawców, jak i dla pracowników. Nie dotyczy ona jednak kwestii cywilnoprawnych. Nie reguluje ona zatem zasad związanych z wykonaniem zobowiązań w okresie epidemii, czy też skutków ich niewykonania lub nienależytego wykonania.
Na pewno znaczna cześć przedsiębiorców czeka na dodatkowe rozwiązania systemowe w tych kwestiach, ale niestety nie za bardzo ich widać na horyzoncie najbliższych prac ustawodawczych.
DOTRZYMYWANIE ZAWARTYCH UMÓW
W relacjach gospodarczych (nie tylko przy umowach stoczniowych) zasadą jest konieczność dotrzymywania zawartych umów, czyli wykonanie przyjętych przez siebie zobowiązań. Natomiast ta strona która nie wykonuje lub nienależycie wykonuje swoje zobowiązania powinna naprawić wynikłą stąd szkodę drugiej strony.
Wyjątkiem od tej zasady jest sytuacja, gdy niewykonanie czy nienależyte wykonanie umowy jest następstwem okoliczności, za które strona odpowiedzialności nie ponosi.
SIŁA WYŻSZA
Jedną z takich okoliczności będzie właśnie tzw. siła wyższa (vis major, force major, force majeure, Acts of God).
Polskie przepisy używają gdzieniegdzie tego pojęcia, ale go w sposób wyraźny nie definiują.
Przyjęło się jednak dość powszechnie, że aby mówić o sile wyższej powinno dojść do łącznego wystąpienia istotnych przesłanek tego zdarzenia.
Musi ono być:
1) zewnętrzne (niezależne od nas, poza strukturą danego przedsiębiorstwa),
2) niemożliwe lub prawie niemożliwe do przewidzenia (nagłe i nadzwyczajne),
3) nie do zapobieżenia (czyli którego skutkom nie można zapobiec).
W praktyce stoczniowej strony umowy dość często definiują pojęcie siły wyższej.
Sam często stosuję tego typu klauzulę, nadając im np. taką treść:
- Strony nie są odpowiedzialne za naruszenie obowiązków wynikających z Umowy w przypadku, gdy wyłączną przyczyną naruszenia jest działanie siły wyższej.
- Przez siłę wyższą rozumie się zdarzenie bądź połączenie zdarzeń lub okoliczności, niezależnych od Stron, które poważnie utrudniają lub uniemożliwiają wykonywanie zobowiązań danej Strony wynikających z Umowy, a których dana Strona nie mogła przewidzieć ani im zapobiec lub przezwyciężyć poprzez działanie z dochowaniem należytej staranności.
- W przypadku zaistnienia siły wyższej Strona, której dotyczy działanie siły wyższej, zobowiązana jest poinformować drugą Stronę na piśmie o wystąpieniu siły wyższej, ze wskazaniem przewidywanego czasu trwania przeszkody w realizacji wynikających z Umowy obowiązków z powodu działania siły wyższej.
Czasem strony umowy określają siłę wyższą bardziej kazuistycznie – wyliczając, że są to nagłe i katastroficzne zjawiska wywołane siłami natury (np. huragany, trzęsienia ziemi, tsunami, powodzie, pożary lasów, epidemie), zjawiska polityczne lub społeczne (wojny, masowe strajki, zamieszki).
W każdym razie epidemia koronawirusa na pewno będzie mogła być zaliczona do tej kategorii.
Jakie są jednak tego skutki?
ANALIZA I WYKONANIE UMOWY STOCZNIOWEJ
W przypadku każdej konkretnej umowy stoczniowej (no i tak naprawdę każdej innej), należy zacząć od dokładnej analizy jej postanowień co do uzgodnionych przez strony zasad ponoszenia odpowiedzialności.
Czy umowa w ogóle przewiduje klauzulę siły wyższej? Czy odpowiedzialność stron jest w tym wypadku zawężona, czy rozszerzona?
Z praktyki wiem, że może być różnie 😉
Jeżeli klauzuli siły wyższej nie ma, a masz kłopot związany z wykonaniem umowy z powodu epidemii, to nie załamuj rąk 🙂
Możesz spokojnie powołać się na zasady ogólne prawa cywilnego (dla chętnych polecam lekturę art. 471 i n. Kodeksu cywilnego).
Tylko pamiętaj, że odpowiedzialność kontraktowa (czyli odpowiedzialność z umowy, którą zawarłeś) oparta jest na zasadzie domniemania winy.
Oznacza to, że jeżeli nie wykonujesz swojego zobowiązania, a chcesz się powołać na to, że niewykonanie lub nienależyte wykonanie zobowiązania jest następstwem okoliczności, za które nie ponosisz odpowiedzialności, to musisz to wykazać. Innymi słowy, na Tobie spoczywa ciężar dowodu!
Natomiast jeżeli szczęśliwie masz wyraźną klauzulę siły wyższej w podpisanej umowie, to również przestrzegam Ciebie przed pokusą swoistego automatyzmu!
Musisz zwrócić uwagę na dwie kwestie: obowiązki sygnalizacyjne (procedurę informowania kontrahenta) oraz należytą staranność.
OBOWIĄZKI SYGNALIZACYJNE
Po pierwsze, zawsze zwróć uwagę na obowiązki związane z informowaniem drugiej strony o problemach z realizacją Twojej części umowy z powodu siły wyższej.
Na ogół strona dotknięta siłą wyższą powinna niezwłocznie lub w konkretnym terminie powiadomić drugą stronę o zdarzeniu, przypuszczalnym zasięgu i czasie trwania przeszkód. W konkretnych okolicznościach może być też zobowiązania do przedstawienia odpowiednich dowodów zaistnienia siły wyższej lub jej potwierdzenia np. poprzez organy administracji publicznej.
Co do tej ostatniej kwestii – tzw. certyfikatów siły wyższej, to występują one w innych systemach prawnych (np. w Chinach, czy w USA), ale rzadko spotkać je można w Polsce. Przyczyny są różne. Jeżeli obie strony umowy to polskie podmioty, to na ogół nie ma z tym problemu. Gorzej jest przy umowach z zagranicznymi firmami. Wtedy warto zbierać (w formie odpowiedniego dokumentu) choćby oficjalne rozporządzenia o wprowadzeniu stanu zagrożenia epidemiologicznego, a ostatnio – o wprowadzeniu stanu epidemii, czy decyzje władzy o ograniczeniach w poruszaniu się. Nie byłoby złym pomysłem, gdyby takie ogólne zaświadczenie dla celów zewnętrznych w przypadku realizacji umów stoczniowych mogło np. wystawiać Ministerstwo Gospodarki Morskiej lub Żeglugi Śródlądowej.
Zwróć też uwagę, że z umowy wprost może czasem wynikać, że dana okoliczność (np. epidemia) nie jest podstawą do uchylenia sięod odpowiedzialności np. za nieterminowąrealizacjęumowy. Można próbować podważać taki zapis (powołując się również na zasady ogólne), ale nie będzie to łatwe.
NALEŻYTA STARANNOŚĆ PRZY UMOWIE STOCZNIOWEJ
Po drugie – musisz pamiętać zawsze o rzetelnym działaniu z Twojej strony. Jako przedsiębiorca musisz zachować należytą staranność przy wykonywaniu swoich zobowiązań, uwzględniając również profesjonalny charakter usług, które wykonujesz.
Nie można bowiem po prostu powołać się na fakt wystąpienia stanu epidemii jako przesłanki do nieterminowego wykonania, niewykonania lub wykonania zobowiązań o nienależytej jakości.
Ta konstrukcja po prostu tak nie działa…
W przeciwnym wypadku – jak się domyślasz – mogłoby dochodzić do sporych nadużyć ze strony nieuczciwych kontrahentów. Obawiam się zresztą na marginesie, że z takimi sytuacjami będziemy mieli do czynienia w najbliższych miesiącach.
W każdym razie, niezależnie czy masz klauzulę w umowie, czy nie, jako przedsiębiorca musisz każdorazowo wykazać, że Twoje problemy w realizacji umowy są bezpośrednio związane z epidemią (pozostają w związku przyczynowo-skutkowym).
Musisz wykazać, że pomimo tego, że starałeś się wykonać umowę terminowo i starannie, angażując w to odpowiednie i możliwe środki, to się Tobie to nie udało. Przykładowo – próbowałeś zamówić materiały tym razem nie u dotychczasowych dostawców w Chinach lub Włoszech, lecz np. w Niemczech i w Polsce, ale nie przyniosło to rezultatów.
Dopiero wtedy możesz powołać się na okoliczności, za które nie ponosisz odpowiedzialności (czy to na zasadach ogólnych, czy to w oparciu o zdefiniowaną umową siłę wyższą) i nie będziesz odpowiedzialny za ewentualne szkody, które doznał Twój kontrahent, a nawet będziesz mógł się uchylić od zapłaty kar umownych (zwłaszcza tych, które wiążą Twoją odpowiedzialność ze zwłoką w wykonaniu umowy – o czym niżej).
Jednak, jeżeli nie będziesz w stanie tego udowodnić, to ani „siła wyższa”, ani „zasady ogólne” nie obronią Ciebie przed karą umowną lub odpowiedzialnością odszkodowawczą. Gdy w okresie epidemii dojdzie do szkody na skutek Twoich zaniedbań lub niezachowania braku należytej staranności, to będziesz za nią w pełni odpowiedzialny.
ODSTĄPIENIE OD UMOWY STOCZNIOWEJ
Umowy stoczniowe przewidują często nie tylko brak lub ograniczenie odpowiedzialności strony za niewykonanie lub nienależyte wykonanie umowy na skutek siły wyższej, ale również możliwość odstąpienie od umowy w określonych okolicznościach.
Jeżeli prawo odstąpienia na wypadek niewykonania zobowiązania w terminie zostało zastrzeżone w razie zwłoki drugiej strony, co do zasady strona uprawniona może odstąpić od umowy bez wyznaczenia terminu dodatkowego. To samo dotyczy wypadku, gdy wykonanie zobowiązania przez jedną ze stron po terminie nie miałoby dla drugiej strony znaczenia ze względu na właściwości zobowiązania albo ze względu na zamierzony przez nią cel umowy, wiadomy stronie będącej w zwłoce.
I choć te uprawnienia wynikają z treści kodeksu cywilnego, na ogół dużo zależy od postanowień konkretnej umowy. Często strony dodają w umowie klauzule zabezpieczające przed jednostronnym odstąpieniem od umowy (czasem nazywając je nie do końca precyzyjnie rozwiązaniem bez wypowiedzenia), np. poprzez konieczność uprzedniego wezwania do wykonania określonego etapu prac w wyznaczonym dodatkowym terminie.
W przypadku koronawirusa, wykonanie zobowiązań umownych może być oczywiście niemożliwe z przyczyn niezależnych od stron. Pamiętaj zatem o różnicy pomiędzy znaczeniem używanych często zamiennie i nie do końca poprawnie terminów prawniczych tj. zwłoką i opóźnieniem.
Zwłokę można przypisać tylko tej stronie, która nie wykonała umowy w terminie z przyczyn, za które ponosi odpowiedzialność (czyli z przyczyn od niej zależnych).
Opóźnienie zachodzi natomiast wtedy, gdy termin nie zostanie dotrzymany z przyczyn od strony niezależnych.
Dlatego warto upewnić się, czy Twoja umowa uprawnia stronę do skorzystania z prawa odstąpienia tylko w przypadku zwłoki, czy też szerzej – również w przypadku opóźnienia (w więc również w wyniku działania siły wyższej). Na ogół z odstąpieniem od umowy powiązany jest uprawnienie do dochodzenia odpowiednich kar umownych.
Zgodnie z ogólnymi zasadami prawa cywilnego, strona (np. armator), która odstępuje od umowy wzajemnej (a taki charakter mają umowy stoczniowe) obowiązana jest zwrócić drugiej stronie wszystko, co otrzymała od niej na mocy umowy. Może też żądać nie tylko zwrotu tego, co świadczyła (np. wynagrodzenia), lecz również naprawienia szkody wynikłej z niewykonania zobowiązania.
Jeżeli jednak niewykonanie zobowiązania jest następstwem okoliczności, za które żadna ze stron (np. stocznia) nie ponosi odpowiedzialności, czyli takich jak epidemia, zasady rozliczeń pomiędzy stronami będą odmienne – o ile stoczni uda się wykazać związek przyczynowy pomiędzy nią a brakiem możliwości wykonania zobowiązania (np. zamknięcie stoczni w wyniku decyzji administracyjnej na podstawie specustawy).
Strona, która miała wykonać określone zobowiązanie, a nie zrobiła tegona skutek okoliczności, za które nie odpowiada, nie może żądać świadczenia wzajemnego, a jeśli już je otrzymała, obowiązana jest do jego zwrotu według przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu.
Czyli jeżeli stocznia nie wykonała remontu, nie może żądać od armatora wynagrodzenia, a jeżeli je otrzymała, to jest zobowiązana do jego zwrotu, chyba że wykaże, że armator skorzystał z wykonanego zakresu prac w części odpowiadającej uiszczonemu wynagrodzeniu.
Natomiast, jeżeli świadczenie jednej ze stron stało się niemożliwe tylko częściowo, strona ta traci prawo do odpowiedniej części świadczenia wzajemnego. Druga strona może od umowy odstąpić, jeżeli wykonanie częściowe nie miałoby dla niej znaczenia ze względu na właściwości zobowiązania albo ze względu na zamierzony przez tę stronę cel umowy, znany jej kontrahentowi.
Czyli jeżeli częściowy remont, albo budowa statku lub jachtu, nie mają sensu dla armatora, to wówczas może odstąpić od umowy w całości.
Warto pamiętać, że jeżeli świadczenie stało się niemożliwe w skutkiem okoliczności, za które dłużnik odpowiedzialności nie ponosi, zobowiązanie wygasa. Tyle tylko, że ta konstrukcja obejmuje jedynie takie wyjątkowe sytuacje, gdy po powstaniu zobowiązania istnieje stan zupełnej, trwałej i obiektywnej niemożności zachowania się strony w sposób wynikający z treści zobowiązania, a nie jedynie przejściowa trudność w spełnieniu świadczenia (choćby w wyniku epidemii). Przy wygaśnięciu zobowiązania, nie ma już potrzeby odstępowania od niego. Niemniej, taka sytuacja może nastąpić w przypadku fizycznego zniszczenia przedsiębiorstwa (uderzenie pocisku, trzęsienie ziemi, tsunami, tornado). Trudno mi sobie wyobrazić jego faktyczne zastosowanie w przypadku epidemii.
Ogólnie, to raczej rekomendowałbym korzystanie z instrumentu odstąpienia od umowy stoczniowej z powodu koronawirusa jedynie w skrajnych przypadkach, w których realizacja usługi miałyby nastąpić np. na terenie objętym kwarantanną lub na najbardziej dotkniętych wirusem obszarach.
SĄDOWA MODYFIKACJA TREŚCI UMOWY
Jeżeli nie masz wystarczających podstaw do bezpiecznego odstąpienia od umowy, a czujesz że Twoja firma może mieć problem w realizacji zobowiązania i ciężko jest Ci porozumieć się z kontrahentem, to możesz skorzystać z jeszcze jednej konstrukcji.
Jest to klauzula tzw. nadzwyczajnej zmiany stosunków (rebus sic stantibus). Trochę zapomniana w praktyce gospodarczej.
Przyczyny takiego stanu rzeczy przedstawię Tobie po krótce w kolejnym punkcie.
W każdym razie polski kodeks cywilny daje możliwość skorzystania w ramach tzw. nadzwyczajnej zmiany stosunków z kilku uprawnień:
- zmiany sposobu wykonania umowy (np. zmiany w procesie produkcji, remontu statku lub jachtu, zastosowania określonej technologii, zmiany terminów płatności lub realizacji poszczególnych etapów prac),
- zmiany wysokości świadczenia (np. poprzez obniżenie lub podwyższenie wynagrodzenia),
- czy nawet rozwiązania umowy (jako rozwiązanie ostateczne, które musi też uwzględniać interes obu stron).
Ale, aby skorzystać z tych uprawnień trzeba wykazać ponownie łączne istnienie kilku przesłanek:
- nadzwyczajną zmianę stosunków, której strony umowy nie mogły przewidzieć – i tutaj nie ma raczej wątpliwości, że taką nadzwyczajną zmianą stosunków jest m.in. epidemia, czy też stan epidemiczny;
- zmiana ta niesie ze sobą nadmierną trudność w spełnieniu świadczenia lub grozi jednej ze stron rażącą stratą,
- pomiędzy powyższymi przesłankami zachodzi związek przyczynowy, a zatem nadmierna trudność w wykonaniu umowy lub rażąca strata jest wynikiem nadzwyczajnej zmiany stosunków.
O nadmiernej trudności mówić będziemy wówczas, gdy z przyczyn natury technicznej lub praktycznej na chwilę obecną wykonanie zobowiązania jest bardzo utrudnione (ale nie niemożliwe), np. brak niezbędnych składników, urządzeń lub maszyn z uwagi na zaprzestanie produkcji, czy kwarantannę większej części załogi przedsiębiorstwa lub zamknięcie części lub całego zakładu.
Z kolei przez rażącą stratę, a więc stratę istotną i ponadprzeciętną, należy rozumieć takie koszty wywołane nadzwyczajną zmianą stosunków, które zagrażają Twojemu przedsiębiorstwu w takim stopniu, że są dla niego niemal nie do udźwignięcia. Przykładowo, samo tylko podwyższenie kosztów wykonania umowy stoczniowej nie oznacza automatycznie, że dochodzi do rażącej straty po jednej ze stron.
I wreszcie, ponownie musimy znaleźć i wykazać związek przyczynowy pomiędzy zachodzącą nadmierną trudnością lub rażącą stratą przy wykonaniu umowy stoczniowej a tą nadzwyczajną zmianą stosunków.
BRAK MOŻLIWOŚCI OCHRONY PRAWNEJ W ROZSĄDNYCH TERMINACH
Zastosowanie omawianych powyżej uprawnień jest jednak ograniczone nie tylko z powodów prawnych, ale przede wszystkim ze względów praktycznych.
Realizacja ww. roszczeń powinna nastąpić bowiem formalnie na drodze postępowania sądowego.
To właśnie sąd powinien ustalić, czy ww. przesłanki w danym stanie faktycznym wystąpiły i zasadnym jest zmiana sposobu realizacji umowy, zmiana kwot, czy nawet rozwiązanie umowy.
Trzeba się liczyć jednak z tym, że postępowanie może sporo potrwać. Procesy sądowe w polskich warunkach, jeszcze przed epidemią, i to również w sprawach gospodarczych, nie należały delikatnie mówiąc do najszybszych.
Przy spornych interesach stron i postępowaniu dowodowym opartym prawdopodobnie również na opiniach biegłych, okres trwania procesu przed sądem pierwszej instancji to co najmniej kilkanaście miesięcy.
Samo wszczęcie sprawy sądowej aktualnie jest w ogóle utrudnione. Biura podawcze sądów nie działają, poczta pracuje w ograniczonym zakresie. Prowadzone rozprawy i posiedzenia jawne we wszystkich sądach do końca marca zostały odwołane, podobnie ma być w kwietniu.
Czyli, biorąc pod uwagę czas obowiązywania każdej umowy stoczniowej i konieczność jej realizacji okazać się może (i jest to więcej niż bardzo prawdopodobne), że jej wykonanie nastąpi wcześniej niż wyrok sądu pierwszej instancji…
Słaba perspektywa…
Trzeba też pamiętać, że wyrok sądu ma przy tej klauzuli charakter konstytutywny, czyli dopiero po uprawomocnieniu się takiego orzeczenia (może być jeszcze postępowanie apelacyjne, czyli kolejny rok) odniesie ono skutek wobec zawartej wcześniej umowy.
Podsumowując, szanse na uzyskanie sądowej ochrony prawnej w rozsądnym terminie w Polsce są niewielkie. Dotyczy to również innych spornych spraw związanych z koronawirusem i jego wpływem na wzajemne prawa i obowiązki stron umów stoczniowych (i oczywiście wszystkich innych umów zawieranych między przedsiębiorcami).
Niestety, podobnie należy ocenić ewentualne zamiary poddania spraw spornych rozstrzygnięciom sądom lub arbitrażom zagranicznym (gdy stroną umowy jest kontrahent z innego państwa), i to zwłaszcza wtedy, gdy do zawartej umowy stoczniowej będziemy mieli stosować obce prawo.
Ryzyko związane ze znacznym upływem czasu, poniesieniem dodatkowych kosztów i niepewności efektów takiego postępowania jest dla działalności biznesowej (i to nie tylko w branży gospodarki morskiej i przemysłu jachtowego) po prostu zbyt duże.
Co zatem robić? Jak działać?
ZAPRASZAM do kolejnego wpisu TUTAJ >>>, gdzie postaram się Tobie przedstawić rekomendowaną przeze mnie procedurę.
Tutaj jeszcze o umowach z kontrahentami zagranicznymi.
UMOWY STOCZNIOWE Z KONTRAHENTAMI ZAGRANICZNYMI
Gospodarka morska i przemysł jachtowy to branże, które mają bardzo międzynarodowy charakter. Bardzo duża część z zawieranych umów stoczniowych dotyczy zatem stosunków prawnych kształtowanych z udziałem podmiotów zagranicznych (zarówno osób fizycznych, jak i różnego typu spółek).
Opisane powyżej instrumenty merytoryczne odnoszą się zasadniczo do umów podlegających prawu polskiemu. Nierzadko dla danej umowy może być zastrzeżone prawo obce (czy to w samej umowie, czy to na skutek wykładni norm prawa międzynarodowego), które należy ustalać w oparciu o konkretny przykład.
Reguły działania i instytucje prawne będą jednak podobne.
W znacznej części przypadków umowy z udziałem „czynnika obcego” same regulują pojęcie siły wyższej oraz procedurę z nią związaną, a także zasady zwolnienia z odpowiedzialności w przypadku niewykonania lub nienależytego wykonania umowy z przyczyn od stron niezależnych.
Takie klauzule z łatwością można zauważyć w dość powszechnie stosowanych w branży stoczniowej formularzach umów BIMCO (Bałtyckiej i Międzynarodowej Organizacji Żeglugowej) np. NEWBUILDCON form lub REPAIRCON 2018 form.
Uważaj jednak na szczegółową procedurę uzgodnioną w danej umowie i rygory związane z jej niezachowaniem.
Jestem przy tym przekonany, że jeżeli Twoje przedsiębiorstwo jest dla partnera zagranicznego sprawdzonym kontrahentem, to co do zasady (pomijając skrajne sytuacje) będzie mu zależało na przetrwaniu wzajemnych relacji w dobrej kondycji.
Tym samym, procedura dochodzenia do Porozumienia w drodze negocjacji lub nawet z udziałem mediatora, choć z uwzględnieniem możliwych różnic kulturowych i biznesowych, będzie taka sama.
***
Uff… parę godzin pisania minęło.
Dziękuję, że dotarłeś lub dotarłaś do tego momentu 🙂
Mimo wszystko, życzę Tobie w tych kolejnych dniach zdrowia i spokoju ducha!
***
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }